Niedziela 4.00, Magnolia
Jak na ironię ostatni poranek wakacji obudził się rześki i piękny. Po wczorajszej ulewie nie pozostało śladu.
Słońce, niepewnie jeszcze o tej wczesnej porze dnia, wdzierało się dzielnie przez żaluzje i kładło plamy na mojej bladej twarzy.
Pamiętałam jeszcze słowa cioci
----------------
-Pamiętaj, w ostatni dzień wakacji przyjedzie do ciebie syn koleżanki twojej świętej pamięci matki. Ma u ciebie mieszkać dopóki nie skończycie liceum
-A powiesz w jakim jest wieku?-zapytałam z irytacją w oczach
-Ma tyle samo lat co i ty-powiedziała uśmiechając się zadziornie
-Świetnie-powiedziałam a grymas wykrzywił moją twarz
-Uśmiechnij się-powiedziała-Pamiętaj, że obiecałaś twojemu świętej pamięci ojcowi, że będziesz wykonywać moje polecenia
-Tak wiem-wydusiłam przez zęby
-Ehhh-westchnęła
---------------
Postawiłam kubek z gorącą czekoladą na stole i opadłam na parapet. Ale nie taki zwykły. Ten parapet był wyścielany istnym jedwabiem, a dookoła niego były puchate podusie. Inaczej był niesamowicie drogi.
Gdy opadłam na podusie, uznałam, że przyszedł krótki czas na odpoczynek
Mój dom- to było zdumiewające. Nie, nie dla mnie tylko dla odwiedzających mój domek.
Posiadłość Heartfilliów od wieków należała do mojej rodziny. Mój praprapradziadek dostał ją jako król, a następnie była w mojej rodzinie przez resztę pokoleń. Aż do teraz, czyli aż do XXI wieku.
Tylko przerobiłam kilka przeróbek.
-PIPIPIPPIPIPI!!!!!!!!!
Usłyszałam z końca pokoju. Popatrzyłam w tamtym kierunku i to co zobaczyłam mnie przeraziło.
Była już 6.30
-Cholercia!-krzyknęłam i natychmiast zabrałam torbę i wzięłam kluczyki do "Demona".
Wsiadając na motor popatrzyłam na zegarek na ręce i jedna denerwująca myśl przeleciała mi przez głowę
-"Spóźnię się na samolot"
Wciskając pedał gazu zrobiłam lekkiego drifta i popędziłam ulicą w stronę lotniska. Miałam jechać po mojego współlokatora.
Szczerze? Nic o nim nie wiedziałam. Wiedziałam tylko, że ma 18 lat i ma ma imię Natsu.
-'"Dziwnę imię, ale moje też nie jest lepsze"
Lu. Kto daje tylko dwie litery jako imię? No kto?
Pokręciłam głową i popatrzyłam na licznik. 220 km/h
-"Nie tak źle"
I już o niczym nie myśląc pomknęłam w stronę Lotniska.
------------------------
Mam nadzieję, że prolog się podoba. Proszę komentować!
PS: Dedykuję NatsuSalamander
Zapowiada się ciekawie ;) Czekam na następny.
OdpowiedzUsuń~MarryLay
Super się zapowiada już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów i liczę na dłuższe. Racja Natsu dziwne imię, kto daje dziecku na imię lato. A później wiecie ktoś woła natsu natsu natsu! I nie wiadomo czy chodzi o porę roku czy ktoś czegoś od chłopaka chce XD Dziękuję za dedykację, chociaż kompletnie nie wiem czemu mi to zadedykowałaś. Ale dziękuję.
OdpowiedzUsuńLubię dedukować nowym czytelnikom
OdpowiedzUsuńJupi już się pojawił ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej bo już strasznie nie mogę się doczekać.
Natsu daj z siebie wszystko ...XD
Życzę weny :D pozdrawiam :*
Rozdział świetny!!! I imię Lucy krótsze o dwie litery - fantastyczny pomysł :D. Aha, Kochanieńka, "świętej panięciu ojcu", jak już :). Przepraszam, że się czepiam, ale tak już mam :D. I ponawiam prośbę z bloga "Zabójca z przypadku". Chodzi mi o to, żeby kolejne rozdziały opowiadań były dodane w odpowiednich miejscach. Łatwiej je znaleźć :D. Oraz o wyłącznie tej nieszczęsnej weryfikacji. Dziękuję :D. I jeszcze do jednej rzeczy się przyczepię. Motor to część motocykla :D. Sama niedawno to przyswoiłam dlatego piszę :).
OdpowiedzUsuńKurde, miało być "świętej pamięci ojcu". Nie wiem co za głupoty mi wyszły :P
Usuń