czwartek, 27 lutego 2014

Nowy Blog!

Siemano kochanienkie mordki! Chciałabym wam zapowiedzieć mojego nowego czwartego bloga z serii FT
Jest to moje pierwsze i najwcześniejsze opowiadanie w dzieciństwie. Dokładnie napisałam je mając osiem lat no ...
A moje koleżanki gdy je przeczytały to nie dawały mi spokoju i kazały publikować, więc za brutalną namową postanowiłam opublikować moje dzieło
Mam nadzieję, że się spodoba ^^

Link do niego znajdziecie tutaj

piątek, 21 lutego 2014

Zerf x Lucy - Dzień Świętej Smoczej Pełni

Witam was kochani. Ten One-shot dedykuję Izie Kocoj. Mam nadzieję, że się spodoba ^^

400 lat temu nad wspaniałym niebioskłonie spotkały się dwie dusze. Jedna zła, druga dobra. Patrzyły na siebie przybierając ludzką postać. Uśmiechając się wyciągali do siebie ręce, ale nie dane było im poczuć dotyk tej drugiej osobie. Rozpłynęli się tuż przed wypowiedzeniem tych dwóch symbolicznych słów. Spadli w otchłań samotności powoli zapominając o sobie ...
Słowa padające z ust twoich jest tak jak melodia dla mych uszu.       Jednak twój krzyk rani moje uszy i melodia powoli przestaje grać ...
Dokładnie 400 lat temu pojawił się na ziemi kult "Smoczego Elementu". Ludzie jego byli zwolennikami smoków. Wierzyli, że to co dzieje się na ziemi odpowiada kaprysom Smoczych Potomków. Jednak to nie był jedyny kult na ziemi. Blisko nich pojawił się drugi kult. Kult "Boskiego Elementu". Ludzie jego byli przeciwieństwem ludzi z kultu "S.E ( Smoczego Elementu )". Nienawidzili Smoków i zabijali je kiedy je napotykali. W końcu pomiędzy kultami wybuchła wojna, w której ucierpiały pewne dwie kobiety. Nie były, ani zwolenniczkami "S.E" ani " B. E ( Boskiego Elementu ) ". Były to istoty zapomniane składające kontrolę nad wszystkim co dobre i złe. Jednak zostały potępione, bo uległy istocie ludzkiej. I tak gdy rozpoczynała się wojna one poczęły. Urodziły przecudne dzieci. Jedna z nich urodziła chłopca, a druga dziewczynkę. Ponieważ przy porodzie umarły,a świadkiem ich śmierci była Bogini Hikari i Smok Neferes postanowili zgodnie rozdzielić dzieci i zabrać je do siebie, a gdy nadejdzie odpowiedni moment połączyć ich ze sobą na wieczność. Znali bowiem pewną przypowiednie, która głosiła o bogu i o smoku, którzy rozłączeni przez dwie istoty pokochali się i żyli wiecznie. Jeszcze przed odejściem Bogini Hikari nadała chłopcu imię Zeref,a Smok Neferes nadał dziewczynce imię Lucy.
Dzieci dorastały w niewiedzy. Miały beztroskie życie bez żadnych zmartwień czy przykrości. Mogłoby się wydawać, że w ich życiu nie działo się nic nadzwyczajnego, jednak spostrzegawcza osoba mogłaby zauważyć jak oboje o tej samej porze wychodzą ze swoich domów i obserwują księżyc i gwiazdy wypowiadały magiczne słowa

Taniec twój uśpi bestię. 
Ból będziesz odczuwać taki sam jak twoje przeciwieństwo. 
Taniec w dniu smoczej pełni połączy nas i uzależni i nikt i nic nas nie rozerwie, aż po krańce świata

Lata mijały, a dzieci przygotowywały się do Dnia Świętej Smoczej Pełni. Był to wielki dzień ponieważ dwa kulty w tym dniu zaprzestały ze sobą walk i połączyły siły razem czcząc swoje bóstwa. 
W dniu siedemnastych urodzin chłopak miał się pojawić w tym świętym dniu jako gość honorowy i przyglądać się jak obchodzą te święta inni ludzie i istoty. Siadając na honorowym miejscu przyglądał się jak kapłan wchodzi na środek i kłania się jakiemuś posągowi przedstawiającemu wysoką dziewczynę w bardzo skąpym stroju z batem w ręce z mieczem w drugiej i zakutą w kajdany. Po chwili kapłan zaczął klękać i energicznie chylić głowę w stronę posążku. Po dwóch uderzeniach serca kapłan wstał i pokiwał głową w stronę innych kapłanów i kapłanek. Nikt nie wiedział co się dzieje, ale już po chwili wszyscy ujrzeli zakapturzoną postać powoli zbliżającą się ku nim. Owa postać stanęła na środku i skłoniła się lekko posągowi. Nagle niespodziewanie kapłani w skąpych strojach zaczęli śpiewać wojenną piosenkę. Inni kapłani zaczęli z broniami wymachiwać i zataczać duże koło na około owej postaci. Jedna z kapłanek o szkarłatnych włosach odziana tylko w togę podeszła do postaci i ściągnęła jej płaszcz razem z kapturem. Oczom chłopaka ukazała się przepiękna wysoka dziewczyna o czarnych oczach, krwistych ustach i o złocistych długich włosach sięgających jej do bioder. Nagle koło nich pojawił się chłopak z różowymi włosami i wręczył złotowłosej dziewczynie miecz, bat i zakuł ją w kajdany. Wyglądała identycznie jak kobieta na posągu. Po założeniu jej kajdan odsunął się lekko i nagle zniknął z oczu widzów tak samo jak kobieta o szkarłatnych włosach. Na środku została tylko ta złotowłosa dziewczyna. Spuściła wzrok i poruszyła ręce w nic nieznaczącym geście. Śpiew kapłanów-wojowników wzmógł się i gdy dało się słyszeć uderzenia bębnów dziewczyna się poruszyła. Zakręciła się wokół własnej osi wymachując batem w powietrzu, aż dało się co dwa uderzenia serca usłyszeć świst nad głowami. Po chwili do świszczącego bata dobiegł głos kapłanek-tancerek, które zaczęły wymachiwać pochodniami. Gdy uderzenia bębnów wzmogły się dziewczyna zaczęła poruszać się jak jakaś hurysa i wymachiwała mieczem w powietrzu. Dziewczyna podrzuciła miecz do góry i ten odbił blask padającego na dziewczynę blasku księżyca. Miecz powrócił do rąk swojej właścicielki i następnie zaczął zataczać młynek. Odgłos świszczącego batu ostatni raz rozbrzmiał w odgłosach bębnów. Miecz jeszcze raz został podrzucony do góry, ale tym razem można było zobaczyć krew, która ciekła strugami. Dziewczyna ponownie chwyciła miecz w posiadanie i można było zobaczyć ranę, z której sączyła się krew. Widownia zamarła i następnie znów patrzyła jak dziewczyna wyrzuca po raz ostatni miecz do góry. Bat tak samo wzleciał do góry oplatując miecz jak wąż. Miecz wbił się w ziemię tuż koło nóg Zerefa. Teraz wszyscy zamarli i patrzyli jak Zeref zareaguje. Ale on tylko się uśmiechnął i z miecza przeniósł wzrok na dziewczynę, która patrzyła teraz na Księżyc. Blask księżyca omiótł ją całkowicie tworząc coś na podobieństwo do poświaty. Dziewczyna poruszyła się i zaczęła śpiewać na głos:

Zajrzyj w niebiosa, otwórz je na oścież...
Poprzez poświatę wszystkich gwiazd na nieboskłonie...
Pozwól im siebie poznać poprzez mnie...
O Tetrabibliosie...
Jak ta, która gwiazdami włada...
Uwolnij swą postać, swą wrogą bramę...
Niech 88 znaków zabłyśnie...
UROMETERIA!

Nagle wokół dziewczyny pojawiły się planety i gwiazdy i wycelowała w Księżyc. Planety dosięgły go. Wszyscy patrzyli teraz co się stanie.
Księżyc jakby się usuną i runął na ziemię wprost na dziewczynę. Jednak nie zgniótł jej tylko zaświecił większym blaskiem i rozpłynął się. Na niebie była tylko wielka pustka. Ale nagle oczy dziewczyny wziosły się ku niebu i z jej ust wyleciało coś na podobieństwo ognia, ale bardziej przypominał deszcz gwiezdnego pyły. Gdy ogień rozniósł się na niebie pojawiły się gwiazdozbiory i "wkładały" Księżyc na swoje miejsce. Wszyscy patrzyli zaszokowani na dziewczynę, która podeszła do swojego miecza. Wyciągając go z ziemi wzniosła go w górę i zniknęła ...
Tak całkowicie.
Ale pojawiła się na środku areny nadal patrząc na swój miecz. Ta sama kapłanka która ściągnęła płaszcz, wzięła od niej płaszcz i odeszła. Wszyscy patrzyli na dziewczynę. Ta po chwili omiotła ich wszystkich spojrzeniem
-Dziękuję wam za przybycie! Mam nadzieję, że podobała wam się ceremonia Smoczej Pełni. Nazywam się Lucy i chcę oznajmić, że to już siedemnasta rocznica zjednoczenia plemion! Dziękuję i do zobaczenia za rok!-po tych słowach uśmiechnęła się i popatrzyła na Zerefa. Ten jedynie się uśmiechnął.Odwzajemniła uśmiech i rozpłynęła się w powietrzu 

Widząc cię posłałam tobie serdeczny uśmiech. Wiem, że nie powinnam tego mówić, ale się zakochałam w tobie. 

-No i jak Zeref`ie podobała ci się ceremonia?
-Tak i to nawet bardzo. Tak właściwie ...
-Tak?
-Tak właściwie kim jest ta dziewczyna?
-A chodzi ci pewnie o złotowłosą dziewczynę?
-Tak
-To jest dziewczyna podobna do ciebie, tylko ją wychowywał smok, a ciebie bogini
-No wiem. Ale wydaje mi się, że ją skądś znam ...
-Tego nie wiem Zeref`ie, ale jakoś nie wydaje mi się, żebyś ją kiedykolwiek widział
-Nom ... Ale czuję, że ją znam, tylko nie mogę sobie przypomnieć skąd
-Uspokój się Zeref`ie. Masz cały dzień na rozmyślania
-Tak wiem

Miłość nieodwzajemniona boli jak cholera, ale ktoś musi jej doświadczyć

-Lucy-usłyszała kogoś głos
-Kim jesteś?-zapytała przestraszona
-Ja jestem Zeref-przedstawił się chłopak
-Nie znam cię-powiedziała dzielnie
-No pewnie, ze mnie nie znasz. Ale ja cię znam-przyznał z uśmiechem
-Skąd?-zapytała jeszcze bardziej przestraszona niż wcześniej
-Nie ważne-powiedział
-N-nie w-ważne?-wyjąkała
-Tak nie ważne. A teraz mój kwiatuszku śpij-powiedział to chłopak i czymś dmuchną w dziewczynę. Ta chwilę mrugała oczami i powoli opadła na kolana
-Nie krzywdź mnie- tylko tyle zdołała wyksztusić
-Nie skrzywdzę cię-zapewnił niosąc ją coraz głębiej w ciemny las
-Nie ...-wyszeptała i jej głowa bezwiednie opadła na ramię chłopaka
-Jakaś ty piękna-wyszeptawszy to zniknął 

Jednak pamiętaj miłość to magia. A magia jest wszędzie

-Gdzie jestem?-zapytała o to dziewczyna
-W moim zamku-odpowiedział jej męski głos
Dziewczyna popatrzyła na chłopaka i zlękniona zakryła się pierzyną
-Ha ha-zaśmiał się cicho i podszedł do dziewczyny
-Ależ ty głupiutka-powiedziawszy to odkrył ją
-Ej!- wykrzyknęła-Wcale nie jestem głu...-nie zdążyła zaprzeczyć, gdy poczuła jak chłopak delikatnie, ale z determinacją muska jej usta
-Co chciałaś powiedzieć?-zapytał. Teraz to dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć
-Nie ważne-powiedział to i znowu wpił się w dziewczyny usta
-Kocham cię-szepnął jej do ucha te słowa
Dziewczyna zaszokowana otworzyła szerzej usta-
-A-ale ...-zaczeła się jąkać
-Wyjdź za mnie. Proszę?-wyszeptał jej kolejne słowa. Tym razem dziewczyna uśmiechnęła się radośnie do chłopaka
-Też cię kocham!-wykrzyczała rzucając się mu na ramiona-I wyjdę za ciebie
-To fajnie-powiedziawszy wszystko znowu pocałował jej usta
Młodzi narzeczeni spędzili tę noc na pieszczotach i uprawianiu miłości
Jednak nie wiedzieli, że pewien zazdrosny przeciwnik również zakochał się w młodej Lucy.
Ale już to jest inna historia

A jak zakończyły się losy młodych ludzi? Bardzo dobrze! Teraz są szczęśliwą rodziną z malutką córeczką -Relu, malutkim synkiem-Zecy i z nowo narodzonymi bliźniętami- Zerefem i lucy




czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 5 - Wychowawcza Zamiast Matmy, Mini Zawody I Lucy Vs Haru

 - To pa! - rzuciłam w stronę Levi i oddaliłam się szybko, poprawiając kosmyk włosów. Muszę się pośpieszyć, bo się spóźnię. Tak fajnie mi się rozmawia z Levi-cha, że po prostu tracę poczucie czasu. 
  Zaczęłam biec, widząc, że korytarz powoli pustoszeje. Miałam mieć chyba majzę w sali 69, o ile dobrze pamiętam. Słyszałam, że mają być wyjawione imiona uczniów, którzy będą reprezentować szkołę. Ciekawe kto to? Chętnie poznam nowych towarzyszy
  Weszłam do klasy. Na szczęście nauczycielki wciąż nie było, więc spóźnienie mi się upiekło. Podeszłam do ostatniej ławki i rzuciłam torbę na ziemię. Usiadłam i oparłam się wygodnie o krzesło.
  Nauczycielka weszła po chwili do klasy. Obok niej szli dwaj nauczyciele. Ciekawe co się będzie działo.

-Witam, nazywam się Gildards Clive i jestem nauczycielem wuefu-przedstawił się mężczyzna z blizną na szyi
-Dzień dobry!-odpowiedzieli chórkiem wszyscy. Wszyscy oprócz mnie
-Dzień dobry, nazywam się Dylan Winslet i jestem wicedyrektorem-odpowiedział młody chłopak... przepraszam mężczyzna około dwudziestki
-Dzień dobry!-odpowiedzieli wszyscy chórkiem ponownie beze mnie
-Jak wiecie jutro jest dzień Sportu ...-młodzież mu przerwała wiwatując głośno
-TAK!!!!!!!!!!!!!!!
-Więc postanowiliśmy, że w tym roku wybierzemy dwie osoby, które będą reprezentować naszą Szkołę-oznajmił młodszy mężczyzna
-Tylko dwóch? ... ciekawe czemu? ... może ktoś znalazł się lepszy? ... może dali nowe zasady? ... czyżby, ktoś znalazł się lepszy od naszych mistrzów? ... -takie szepty pojawiły się w mojej klasie
-Więc ... -wszystkie szepty uciszył głos nauczyciele wuefu-Mamy już propozycje, ale jeszcze będzie trzeba wyłonić najlepszych z nich
-Więc z tej klasy załapali się: Erza Scarlet- na głos dziewczyna o szkarłatnych włosach wstała i podeszła do nauczyciela
-Haru Kasatsu ... - kruczowłosy chłopak wstał i tak samo jak dziewczyna podszedł do nauczyciela
-Rina Tsunami
-Mirajane Struss ...- białowłosa dziewczyna wstała i podeszła do nauczyciela 
- ... i mamy jeszcze jedną osobę, która załapała się na naszą listę-powiedział starszy mężczyzna swoim dźwięcznym głosem- a jest to ...- pewna młoda dziewczyna o białych włosach już wstała i uśmiechnęła się triumfalnie- ... Lucy Heartfilia!-dziewczynie momentalnie spochmurniała i przeleciała wszystkich złowrogim wzrokiem. Uśmiechnęłam się triumfalnie i wstałam z niewinnym wyrazem oczu
-Ty ...-tyle zdołałam wyczytać z jej warg
Podeszłam do nauczyciele jak reszta nominowanych
-Policzę się z tobą-powiedziała cicho, a ponieważ miałam bardzo wyostrzony słuch usłyszałam te słowa
-Gratulacje wszystkim nominowanym!- powiedział młodszy facet- Prosimy, abyście wstawili się na boisko ubrani w stroje przygotowane przez nauczycieli wuefu o godzinie 12.30. Dziękuję za uwagę-mówiąc to skierował się w stronę wyjścia
-Do widzenia!-wykrzyczeli wszyscy chórkiem. To trochę robi się nudne
Wszystko ucichło gdy mężczyźni wyszli. Ja jako pierwsza poruszyłam się i podeszłam do ławki uśmiechając się jednoznacznie. Nagle odwróciłam się na pięcie i popatrzyłam na dalej stojących na środku sali uczniów
-Zamierzacie się ruszyć czy nie?-zapytałam siadając w swojej ławce
Na moje słowa drgnęli i ruszyli się dalej zaszokowani
Gdy usiedli na swoich miejscach pani matematyczka i wychowawczyni popatrzyła na nas z radością w oczach
-Jak widzę kolejny raz nasza klasa została nominowana do reprezentowania szkoły w dniu Sportu. Więc mamy matematykę, ale zrobię wyjątek i godzina wychowawcza będzie wcześniej-powiedziała uśmiechając się jeszcze szerzej
-Tak!!!!!!!!!-wykrzyczała klasa
-Cisza!-krzyknęła nauczycielka
-Aye!
-Tak więc doszła nowa uczennica do naszej szkoły. Mieliśmy takie szczęście, że ta uczennica doszła do naszej klasy. Więc przedstawiam Lucy Heartfilię! Brawa dla niej
Wszystkie oczy zwróciły wzrok na mnie i na moją osobę
-Wyjdź na środek sali i się przedstaw-zachęciła nauczycielka
-Jestem Lucy. Miło mi was poznać.-uśmiechnęłam się.
-Tam będzie twoje nowe miejsce.-wskazała ręką miejsce koło Cany przy oknie na końcu sali. Chciałam iść na swoje nowe miejsce, gdy nagle spostrzegła zdziwionego Rina
-To ty!-krzyknęliśmy równocześnie.
-To wy się znacie?-zapytała nauczycielka
-Uratowałem ją kiedyś przed grupką nachalnych kolesi. Ona jest strasznie słaba! Co ona robi w specjalnej klasie?!-zapytał lekko zirytowany chłopak.
-Jest tu ze względu na swoje po...-nie dokończyła, ponieważ zasłoniłam jej ręką usta.
-Ciii...przecież panią prosiłam, żeby pani im nie mówiła.-wyszeptałam
-Och, wybacz, zapomniałam się.-szepnęła.- Usiądź już na swoje miejsce.-dodała na głos.
Usiadłam na swoje miejsce. Cały czas obserwował mnie Rin.
W końcu o 12.30 poszliśmy na halę gdzie nauczyciele rozdawali stroje
-Cześć jestem Erza-powiedziała dziewczyna o szkarłatnych włosach
Natychmiastowo skierowałam na nią swój wzrok. Była ładna, ale niepotrzebnie nosiła te okulary i mundurek
-Cześć-odpowiedziałam

--------------------

-Dzieciak.-powiedział krótko Haru
-Zamknij ryj! Nie jestem dzieciakiem! A ty to niby kto?-zapytałam wyzywająco
-Skoro uważasz, że nie jesteś dzieciakiem to udowodnij to. Zrobimy Mini zawody, aby przekonać się który lepszy?-powiedział zadowolony z siebie Haru
-Dobra mi pasuje!-uścisnęliśmy sobie dłonie na potwierdzenie.
-Mini Zawody?-zapytał trener- Skoro tacy jesteście gotowi do rywalizacji to się zgadzam 
-Co?!?!?-krzyknęliśmy równocześnie
-Mini Zawody. Zgadzam się. Zaczniemy od pięciu konkurencji i zmierzycie się w nich tylko wy dwoje-powiedział spokojnie trener
-Aye!!-ponownie krzyknęliśmy równocześnie
 -Konkurencje jakie wybrałem to:
1.Siłowanie się na rękę.
2.Bieg wokół całego stadionu
3.Paintball.
4.Palantówka
5.Złapanie mnie.
-Co? O co chodzi z tym paintballem i łapaniem pana-spojrzałam na niego zdziwiona
-To proste. Dostaniecie pistolety i kulki z farbą. Ta osoba dostanie więcej razy przegrywa. A z łapaniem mnie to po prostu będę uciekać po terenie całej szkoły i wygra ten który złapie mnie szybciej.
-Okej

Po pięciu minutach


Pierwszą konkurencją było siłowanie się na rękę. Miejsce było przygotowane. Złapaliśmy się za ręce.
-Gotowi? Start!-powiedziała Erza. Haru od razu z całej siły napierał na moją rękę, a ja ziewnęłam przeciągle i z łatwością przyciągnęłam rękę Haru do stołu i tym samym wygrałam
-Zwycięża Lucy.-Bisca zapisała wynik pierwszej konkurencji na tablicy.
Teraz był bieg wokół boiska. Bixlow dał sygnał do startu za pomocą wystrzały z broni. Haru wysunął się na prowadzenie. Szybko powiększył dystans dzielący mnie i Jego. Kilka razy się zgubiłam, bo nie znałam całego stadionu, a Haru był już dawno na mecie
-Zwycięża Haru!-Levi zapisała wynik.
Nadeszła trzecia konkurencja - Paintball. Każdy z nas dostał taki sam pistolet i pięć magazynków. Loki dał sygnał, że mamy zaczynać. Była to zacięta walka, ale wygrałam 2 trafieniami. W końcu mój talent się na coś przydaje
-Zwycięzcą zostaje Lucy!-Erza zapisała wynik.
Nadeszły zawody rzucaniu palantówką. Oboje mieli tyle samo piłek. Ten kto rzuci dalej wygra. Dostaliśmy sygnał od Makarov'a. Haru miał jednak zbyt dobrze wyćwiczoną rękę i rzucał dalej niż ja. Chociaż jakby nie patrząc to pobiłam rekord szkoły-49 metrów to coś.
-Wygrał Haru-sensai 
I ostatnia konkurencja! Łapanie Trenera! Boże, że też trener nie mógł wymyślić niczego lepszego!
-Mam nadzieję, że mi pomożesz?-zapytałam moją podświadomość, która znalazła się na moim ramieniu
-Moc ujawnić czy nie?-zapytała
-Raczej nie ... chociaż tylko zobaczy to Haru więc chyba tak
-No zabawa się zaczyna-szepnęła moja podświadomość zacierając ręce z złowrogimi iskierkami w oczach
-Albo wiesz jednak nie... już widzę, ze jednak mu coś zrobisz
-Ej!-krzyknęła
-Powodzenia Haru-powiedziałam ignorując moją podświadomość
-Powodzenia Lucy-powiedział i podał mi rękę. Z serdecznym uśmiechem uścisnęłam mu rękę - Ej Lucy wiesz co?-zapytał mnie 
-Co?
-Masz może ochotę się ze mną założyć?
-Chyba nie ...
-Ej Lucy nie bądź taka!-wykrzyczał tłum gapiów, którzy patrzyli na nasze wyczyny
-No może .. ale co mi może zaszkodzić? ... Zgadzam się! Napaliłam się!-wykrzyczałam
-Ja też! zakład polega na tym, ze jak wygram pocałujesz mnie przy wszystkich 
-A jeśli ja wygram?-zaciekawiłam się tym zakładem
-Jeśli ty wygrasz to będę twoim sługą przez cały dzień-powiedział 
-Hmm ....-zastanawiałam się przez chwilkę.
Propozycja ciekawa ... ale coś mi tu śmierdzi
-Zgoda!-wykrzyczałam i uśmiechnęłam się słodko
-No to fajnie ...-powiedział to i ustawiliśmy się do startu
-Gotowi? ... Start! ...-wykrzyczała Levi-chan

30 minut później

Nie powiem, że wygrałam, ani też nie powiem, że wygrałam
Oboje znaleźliśmy trenera w tym samym czasie i musieliśmy się podzielić wygraną. Zakład obowiązuje nadal. Okazało się, że razem z Haru jesteśmy reprezenterami szkoły w dniu Sportu
Ciekawie się składa
Mam nadzieję, że Haru coś nie odbije i nie powie, żebym go pocałowała jutro
-"O Boże! O tym nie pomyślałam! .."
Ja głupia, no ale przynajmniej dowiedziałam się czegoś ciekawego
-Ej Lucy?
-Co Haru?
-Bo wiesz jutro po dniu Sportu zapraszam wszystkich do mojego domu na basen i chcę, żebyś przyszła-powiedział lekko czerwony
-" O jak się słodko rumieni ..."-taka nieproszona myśl przeszła mi na myśl
-Zgoda-powiedziałam i okręciłam się na pięcie
-Czekaj Lucy-złapał mnie za rękę zanim zdążyłam zareagować
-Puść mnie ...- nie zdążyłam nic powiedzieć ponieważ nakrył swoimi ustami moje wargi
To był pocałunek jakiego nigdy nie czułam na sobie, ale dużo o nim czytałam. Jego język delikatnie przejechał po moich wargach i zębach. Nie wytrzymałam pogłębiłam pocałunek i przyciągnęłam go do siebie bliżej. Dwa uderzenia serca dalej masze języki się złączyły i wykonywały dziki taniec
-" Opanuj się idiotko"-ten głos podziałał na mnie pobudzająco
Odczepiłam się od niego i dałam mu porządnego liścia
-Nigdy więcej mnie nie całuj-syknęłam i ruszyłam w strone szatni
-Ał!- tylko tyle zdołałam usłyszeć

--------------------
Mam nadzieję, się się podoba! 
Prosze komentować i hejtować jeśli się coś nie podoba.



piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 4 - BFF I Wyzwanie

Lekcje zleciały momentalnie przy tak fajnej osobie jaką była Levi. Uśmiechałam się na każde jej słowo. Nawet dała mi linka do szkolnego bloga.
http://high-school-fairy-tail-blogowe-niusy.blogspot.com
Na serio jak wpisałam numer na komórce to po prostu się uśmiałam. Nie wiedziałam, że obchodzą dzień Sportu który przypadał na jutro. Mam nadzieję, że wezmę w nim udział.
-Ej Lucy słuchasz mnie?-zapytała mnie moja BFF od pięciu minut
-Tak ...- powiedziałam przypominając sobie co powiedziała
-A co powiedziałam?-zapytała Levi
-Że zaraz mamy lekcję wf?-bardziej zapytałam niż powiedziałam
-Nie-odpowiedziała
-No to co?-zapytałam
-spytałam się czy mogę do ciebie mówić Lu-cha?
-Ładnie-powiedziałam-Nikt mnie tak nie nazywał od ... nieważne-przerwałam machając ręką- No to gdzie mamy wf Levi-cha?
-Oooo ... Jak ładnie Lu-cha. Wf mamy na hali, chodź to pokażę ci szatnie
-Ok-powiedziałam i poszłam za nią

~5 minut później~

-Witam was moi drodzy uczniowie-powiedział to wysoki brunet o czarnych oczach-Dziś będziemy sprawdzać waszą kondycję-nagle w jego oku pojawił się szaleńczy błysk-Ty!-wskazał na mnie-Jak masz na imię?!
-Lucy-powiedziałam natychmiastowo kierując oczy na jego twarz
-Dlaczego jesteś tak ubrana?!-zapytał wrzeszcząc na mnie
-Dla tego, że nie dostałam stroju-powiedziałam spokojnym głosem
-Czyli jesteś nowa?-zapytał
-Tak
-To w takim razie idź i się przebież w to, a na jutro daj swoje wymiary pani sekretarce-powiedział podają mi jakieś ubranie
-Dobrze-powiedziałam i poszłam do szatni

-------------

Patrzyłam na swój strój z otwartymi ustami. Był bardziej wyzywający niż strój króliczka z Play Boy`a. Były to krótkie czarne spodenki, pasek zakrywający biust zawiązywany na szyi i skórzane rękawiczki bez palców. No akurat rękawiczki mi się podobały bo były całkiem spoko, ale reszta !!!! 
-To już jakaś przesada-westchnęłam tylko i zaczęłam ubierać się w "normalny" trój do wf. 
Ubrana zawiązywałam włosy w koński kucyk. Poprawiając detale w swoim stroju pobiegłam na boisko przez hol. Gdy przybiegłam spokojnym truchtem podbiegłam do nauczyciela robiąc przy tym niezłe widoki dla spragnionych facetów. 
-Już jestem-powiedziałam
-To dobrze-odpowiedział i wskazał mi boisko-Ciebie nie sprawdzałem więc przy mnie robisz czterdzieści okrążeń pełnym sprintem w dziesięć minut
-Okej-powiedziałam i podeszłam na linie mety
-No chodźcie wszyscy będziemy patrzyć jak wasza koleżanka pokazuje mi swoją lichą kondycję. Ale będzie szoł!-krzyknął i wciskając stoper dał znak do startu
-Dawaj Lu-cha-tylko te słowa podziałały na mnie pobudzająco
Wystartowałam z krwią naładowaną adrenaliną. Nie wiem jak szybko biegłam, ale inni trenerzy i uczniowie przystanęli i zaczęli patrzeć jak biegnę. A jeszcze inni usuwali się mi z drogi. Levi pokazywała mi znakami ile mi jeszcze czasu zostało. A zostało mi go jeszcze dużo. 
-"Skończyłaś robić dwudzieste kółko"-zdawała się pokazywać Levi
Tym bardziej przyspieszyłam. Nie czułam się zmęczona. Czułam się pobudzona.
-Kurwa jeszcze testosteron mi podskoczy-mruknęłam do siebie
Zostało mi jeszcze dziesięć ... dziewięć ... osiem ... siedem ..... sześć ... pięć ....... cztery ... trzy ....... dwa  ...... jeden ....... iiii ........ ZERO !!!!!
-No Panie trenerze i jak stoję z czasem-powiedziałam uśmiechając się i hamując 
Ten patrzył na mnie z otwartą paszczą to na stoper na którym zostały mi jeszcze cztery minuty. Natychmiast się ogarnął kiedy Levi cała w skowronkach przytuliła się do mnie
-No jak widzę, jesteś szybka-komplementując mnie patrzył na stoper-I jak widzę w sześć minut pokonałaś dystans szesnastu kilometrów. Brawo-zaklaskał w dłonie
-Ćwiczyło się-powiedziałam pospiesznie machając ręką i odchodząc w kierunku dziewczyn które mnie nawoływały
-Taaak ciekawe gdzie?-zapytał sarkatycznie Haru, który przyglądał mi się
-Jak przyjdziesz do mojego domu to się dowiesz gdzie trenowałam-odpowiedziałam z pełną pogardą w głosie odchodząc w tłum wiwatujących dziewczyn.
-Ciekawe gdzie mieszkasz?-zapytał pobłażliwie niby do siebie ale tak głośno, żebym słyszała
-Ja ci nie powiem-powiedziałam przez ramię-Najlepiej byłoby, żebyś się wypchał. A jak chcesz wiedzieć gdzie mieszkam to się tego dowiedz od kogoś
-A żebyś wiedziała, że się dowiem-odparł opryskliwie
-Zadzwoń kiedy ci się to uda-powiedziałam posyłając w jego kierunku rękę złożoną w znak telefonu

----------------
Mam nadzieję, się się podoba! 
Prosze komentować i hejtować jeśli się coś nie podoba. 
O i jeszcze jedno ....
♥♥♥♥♥♥♥  WESOŁYCH WALENTYNEK !!!! ♥♥♥♥♥♥♥

sobota, 8 lutego 2014

Co Tu Się Dzieje?!?!?!??

Czy może ktoś wie dlaczego nie można wejść na Katalog Fairy Tail?
Bo ja nie.
Ja jak wchodzę to pojawia się zakładka ze stroną, że nie zostałam zaproszona
Co tu jest grane?
Proszę niech mi ktoś odpowie!!!!!!!!!

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 3 - Pierwszy Dzień W Szkole I Już Bijatyka

1 września, Mangolia

Natsu

Kuźwa nie mogło być lepiej. Ich totalnie, na maxsa porąbało. Ja to nigdy nie będę mieć normalnego życia. Cała paczka z którą byłem związany przeprowadziła się tutaj i będzie ze mną chodzić do klasy. Świetnie. Po prostu świetnie. Czy oni nie rozumieją, że da się przeżyć bez paczki całe trzy lata!?!?!?!?!?
Co gdzieś pojadę to oni też muszą za mną jechać. Czy oni nie rozumieją, że ja chcę mieć trochę prywatności.

Lucy

-A pierdole to! Mam to wszystko daleko w dupie!
Ze złością otworzyłam szkolne drzwi i weszłam do szkoły.
-Już jakiś typek zaczął się do mnie przyswajać! Niech go szlag trafi!-krzyczałam w myślach 
Weszłam na hol i zaczęłam się rozglądać po korytarzu. Był niezbyt wysoki, ściany pomalowane były na biały kolor, podłoga miała brązową posadzkę. Na ścianach były zawieszone różnego rodzaju zdjęcia, dyplomy, herb szkoły, puchary i takie tam ...
Jednak moją uwagę przykuł znak wróżki z skrzydłami i długim ogonem. 
-To był ich herb!-wykrzyczałam na głos
Inni uczniowie lub dopiero co wchodzący do szkoły popatrzyli na mnie jak na wariatkę. Zignorowałam to.
-Jeśli to jest herb, to dlaczego ja mam takie znamię?-zapytałam się w myślach
-Bo pewnie jesteś z tym powiązana-powiedziała moja podświadomość siadając mi na ramieniu
-Ty siedź cicho-warknęłam na nią-Wystarczająco narobiłaś mi problemów!
-Phi!-prychnęła i natychmiast zniknęła wystawiając mi język
-Huuu-westchnęłam i poszłam szukać szafek. Po pięciu minutach odnalazłam swoją szafkę. Miała numer 1. Przeleciałam ją wzrokiem i natychmiast zauważyłam kłódeczkę. Miałam wpisać chyba kod. Mój kod ...
-Mmmmmmm ... o już wiem-powiedziałam szeptem
Mój kod to 728288590. Cud! Taki sam jak mój numer telefonu. Łał teraz na pewno nie zapomnę. Otworzyłam szafkę do której wrzuciłam kluczyki od motoru. 
-Dobra, to teraz gdzie lekcja?- zapytałam się w myślach
-Sala 49, polski-odezwała się kolejny raz moja podświadomość
-Dzięki-rzuciłam strzepując ją z ramienia.
Zamknęłam szafkę i ruszyłam przed siebie. 
Szłam przez cały korytarz aż trafiłam na woźną. Popatrzyłam na nią, a ona na mnie.
-Gdzie jest sala 49?
-A grzeczniej by się nie dało?- zapytała mnie. Zacisnęłam szczękę w przypływie złości.
-Przepraszam, może mogłaby mi pani powiedzieć gdzie znajdę salę 49?-zapytałam ze słodkim uśmiechem
-Trzeba było tak od samego początku!- uśmiechnęła się-Korytarzem prosto, potem skręcisz w lewo, następnie w prawo i już będziesz na miejscu
-Dziękuję-powiedziawszy to ruszyłam ze wskazówkami
O sala 49, świetnie! Sala była jeszcze jakieś 200 metrów ode mnie, a już zadzwonił dzwonek. 
-Cholera by cie wzięła-powiedziałam patrząc na poruszający się dzwonek
Szybkim ruchem otworzyłam kremowe drzwi. Ledwo przekraczając próg dostałam książką w głowę i wiadro z zimną wodą wylało się na moją bluzę. Aż mnie dreszczyk emocji dopadł. Stałam mokra w progu ściskając zeszyt i wiaderko. Nie wytrzymałam i wrzasnęłam.
-Do jasnej kurwicy! Kto to zrobił ?!?!
Cisza jak makiem zasiał. Wszyscy patrzą na mnie jak na człowieka psychicznie chorego.
-Ja, a co Blondyneczko? -powiedział jakiś czarnowłosy chłopak z ostatniej ławki przy ścianie
-Gówno, jeden zero-odparłam i jednym celnym i szybkim ruchem ręki uderzyłam go w głowę zeszytem. Gdy zrobił unik niespodziewanie uderzyłam w niego wiadrem. Gdy tak się kiwał na krześle kopnęłam w nogę krzesła i natychmiastowo poleciał do tyłu.
-Następnym razem uważaj ... exhibisjonalisto!- fuknęłam patrząc na jego bokserki
Odeszłam do niego i usiadłam na końcu rzędu ławek przy oknie.
Ściągając bluzę przez głowę  do uszu dobiegł mnie szept różowowłosego chłopaka.
-Ale ci dowaliła lodówko-powiedział
-Natsu?- zapytałam głośno 
-Odwrócił się w moim kierunku i natychmiast zbladł
-Lucy? -zapytał nie mając pewności
-A niby kto? -zapytałam 
-Ty chodzisz do naszej klasy?
-Najwyraźniej tak
-No to fajnie-powiedział i nim się obejrzałam nauczyciel wszedł do klasy.

---------------

Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam gdzie mam teraz lekcję. Hmm .. Fizyka sala 57. Gdzie to może być do jasnego ciacha.
Nie patrząc gdzie idę wpadłam na niebieskowłosą dziewczynę.
-Sorry-powiedziałam i natychmiast pomogłam jej się podnieść z podłogi
-Nic się nie stało-powiedziała i uśmiechnęła się przyjaźnie
-Mam na imię Lucy, a ty?
-Levi-odpowiedziała uśmiechając się-Najlepsza dektywistyczna-informatorka w szkole
-Fajnie, a mogłabyś mnie zaprowadzić do sali 57?
-Jasne. Mogę nawet oprowadzić cię po szkole na długiej przerwie. Jak chcesz mogę poznać cię z moimi przyjaciółmi?
-Było by fajnie
-To chodź-porwała mnie za rękę i zaczęła prowadzić n pole-Tak przy okazji wiesz że jesteś chyba jedyną osobą w szkole, która zadarła z Haru?
-Naprawdę-wysyczałam
-Radzę ci z nim nie zadzierać-ostrzegła mnie
-Jest kolejnym pierdolonym kretynem z jakim musiałam się policzyć-prychnęłam
-Posłuchaj mnie on ma najlepsze wtyki z całej gangsterskiej bandy. Poniekąd jego ojczulek jest policjantem, a matka trenuje boks. Więc ma niezłą pozycję w Mangoli i takie wtyki, że i ty  mo ...
-I tak niech mnie pocałuje w mój tyłek-przerwałam Levi, która patrzyła na mnie ze zdziwieniem w oczach i z szczerym szacunkiem
-Jesteś odważna jak na dziewczynę-powiedziała ze zdziwieniem
-Eh ... nie takie rzeczy sie robiło-palnęłam i natychmiastowo pożałowałam
-A mogę wiedzieć jakie?
-A musisz?
-Tak-przytaknęła ruchem głowy
-Ja nie chodziłam do szkoły tak jak inni, ja dopiero teraz mogę pójść do takiej szkoły. Przedtem uczyłam się w domu. 
Levi ze skupieniem słuchała tego co mówiłam
W końcu uśmiechnięta uśmiechnęła się jeszcze szerzej puszczając mi oczko

-No to musimy nadrobić ten stracony czas!- wykrzyknęła i od razu pobiegła ze mną do sali 57

----------------

Podobało wam się? Jak tak to komentować!

środa, 5 lutego 2014

Zapowiedź Sagi " Śledztwo"

Natu zaczyna przystosowywać się do otoczenia. Lucy pomimo tego, że nowa zdaję się być ... przystosowana?
Natu powoli głupieje. Są tu wszyscy jego znajomi z jego starej szkoły. Ale jest smutny z powodu Lucy czy z powodu jego starej miłości Lisanny? 
Starając się znaleźć odpowiedź, zaczyna powoli zagłębiać się w tajemnice Lucy. Jeszcze to co o niej odkrywa waży jego sekret na krawędzi wydania się na świat. 

poniedziałek, 20 stycznia 2014

One-Shoty

Czy chciałbyś poczytać o swoich ulubionych postaciach z Fairy Tail w jedno-rozdziałowym one-shocie? A może masz jakąś niebywałą fantazję dotyczącą jakiejś pary? 
Wpisujcie w komentarzach swoje propozycje, możecie wybrać co tylko chcecie!
Zwyczajne i oklepane, nietypowe i niespodziewane, yaoi, yuri, +18, +16, +12, "anty paringi" lub coś innego- daje wam wolną rękę do popisu, byle były to postacie z anime
 ( ewentualnie z tego bloga lub z jakiegoś anime )

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 2 - Vis-à-vis

Niedziela popołudnie, Mangolia

Natsu

-Aż się boję co zobaczę na górze-zdobyłem się na szczerość, zdziwiony, że ta dziewczyna się tak rozkręciła.
Lu podeszła do tych po lewej i chwilkę manipulowała przy zamku. Otworzyła je i puściła mnie przed sobą.
Przestąpiłem próg. Nad głową od razu usłyszałem cmoknięcie: klik-klak. Za plecami i w paru miejscach w głębi mieszkania zapaliły się stonowane światła. Torba z głośnym plasknięciem spadła na podłogę, z trudem utrzymałem swój bagaż podręczny.
Miałem przed sobą pokój wielkości sali gimnastycznej!
Po prawej stronie, od razu przy wejściu-wysokie schody z pozłacaną poręczą, prowadzące na coś co przypominało wielki i długi balkon. W głębi, za balustradom, zauważyłem kilkoro drzwi. NA dole, naprzeciwko galeryjki, pod rzędem wysokich okien-najjaśniej oświetlona "wysepka" otoczona lśniącymi blatami, na których stały kwiaty, owoce i trunki różnych rodzajów . Możliwe, że to nie były blaty, ale bardzo długi zakręcony stół. Wyglądało to na kuchnię bez ścian. Jako niefachowiec rozpoznałem, na pierwszy rzut oka tylko lodówkę i okap kuchenny, reszta urządzeń musiała być dobrze zakamuflowana. Dalej w najodleglejszym kącie pokoju, stały potężne półki z książkami, dwie kanapy, fotel, fotele. Vis-à-vis sof ze ściany wychylała się wielka plazma na metalowym ramieniu- na jej widok o mało co nie jęknąłem! Za to najbliżej nas, po lewej stronie rozciągał się parapet przypominający wygodne łóżko. Ściany pokryte były białą farbą ; w niektórych miejscach były kamienie w ciepłych kolorach, w "kuchni były płytki w ciepłych, ale ciemnych kolorach .
-Fajnie-odetchnąłem, z ulgą wypuszczając z płuc zbyt długo przytrzymywane powietrze
-A popatrz w górę...-powiedziała-Od podłogi do sufitu jest ponad 30 metrów!
Spojrzałem i znów stanąłem z rozdziubowanymi ( XD ). Nad głową miałem jaśniutkie niebo, wyraźnie widziałem płynące po nim kłębiaste białe obłoczki pędzone przez wiatr. Ogromny skalny owal nie zajmował całego sufitu, tylko jego środek
-Robi wrażenie, co?-roześmiała się dziewczyna-Musiałam się wiele namęczyć, żeby najlepsi fachowcy wykonali dla mnie szkiełka ...
Zamiast na sufit patrzyłem jak dziewczyna opowiada o domu. Stała przede mną z zadartą głową i po raz pierwszy widziałem w jej oczach iskierki podniecenia. Dotarło do mnie, że to z powodu mojego przyjazdu była taka rozluźniona i uśmiechnięta.
Nagle zdałem sobie sprawę, że dziewczyna umilkła i próbuje ściągnąć mi kurtkę. Patrzyłem na nią niewidomym wzrokiem. Zdałem sobie nagle, że jej oczy przypominają dno piekła, a jej usta przypominają mi piękne, jędrne i cieplutkie brzoskwinki. Pochyliłem się i moja ręka instynktownie objęła jej policzek. Nachyliłem się bardziej i ...w końcu poczułem jej smak. Miała smak miodu połączonego z truskawkami. Przyciągnąłem ją bliżej i łaknąc dalszego pocałunku rękę zanurzyłem w jej włosach przytrzymując ją przy sobie dłużej. Lu najwyraźniej się nie opierała bo zarzuciła mi swoje ręce na szyję i przyciągnęła mnie bliżej.
Nagle ten słodki i podniecający moment prysł tak samo szybko jak się pojawił.
Usłyszeliśmy dźwięk jej komórki. Ktoś do niej dzwonił, a ona oderwała się ode mnie błyskawicznie i jak gdyby nigdy nic odebrała połączenie. Dzwonił do niej jakiś mężczyzna grubo po czterdziestce.
Wydawało mi się, że jej mina stężała, a jej kuszące wargi zacisnęły się w prostą linię. Po paru chwilach z torbami zaprowadziła mnie do mojego nowego pokoju
-Oto twój pokój uśmiechnęła się lekko-Łazienka jest tam...-weszła do pokoju za mną i położyła torby przy szafie-Sam się rozpakujesz?-zapytała z miną życzliwego gospodarza-Zejdź na chwilę na obiad
Kiedy wyszła podszedłem bliżej sofy i opadłem bez życia na poduszki
-To mój koniec-szepnąłem

-------------------------

Myślę, że rozdział się wam spodoba. Proszę komentować i krytykować.
Papatki

PS: DEDYKUJĘ RAN NISHI

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 1 - To ty jesteś Natsu?

Niedziela 7.30 Lot Samolotem InterCity
Natsu

Było duszno i z trudem dało się oddychać. Pewnie włączyli ogrzewanie na full. Byłem tak zmęczony, że marzyłem jedynie o tym, żeby się przespać
-Kawa, herbata, pepsi, woda?- zapytał kobiecy głos, który docierał do mnie jakby przez mgłę. Myślałem, że śnię, ale brzęk naczyń nie ustępował. Niechętnie otworzyłem oczy. W Wejściu do przedziału tkwiła niewysoka białowłosa dziewczyna o niebieskich oczach, dużym biuście i jędrnych pośladkach. Miała białą koszulę z napisem Lisanna Struss wepchniętą do krótkiej, czarnej spódniczki ciągnąc za sobą wózek z napojami.
-Kawa-mruknąłem, prostując się na siedzeniu-Ile to będzie kosztować?-zapytałem, uświadamiając sobie, ze nie mam przy sobie drobnych
-Nic nie kosztuje-zaśmiała się perliście-To prezent dla podróżnych od InterCity-uśmiechnęła się szeroko nalewając wrzątku do plastikowego kubka-A tu jeszcze batonik. Smacznego
-"Ładny mi prezent, za tyle kasy to powinni mi przynosić kawę z ciastkami co kwadrans przez cała drogę"-pomyślałem na wspomnienie ceny bileciku. 
Spojrzałem na pasażerów i podziękowałem w duchu Bogu, ze zdecydowałem się na przedział w pierwszej klasie. Gdyby tu w takim upale, siedziało osiem osób ciało przy ciele, chyba zacząłbym krzyczeć!
Kelnerka sprawnie obdłużyła wszystkich w przedziale i pociągnęła swój bufet na kółkach dalej
Parząc sobie usta gorącym napojem, starałem się nie myśleć o tym co mi matka powiedziała.

---------------

-Synku pamiętaj, bądź dla swojej współlokatorki dobry. Nie dlatego, ze będziesz u niej mieszkał, ale dla tego, ze ona nie ma tyle szczęścia co ty. Ty masz mnie, tatę i Yumi, a ona nie ma nikogo-powiedziała z lekkim uśmiechem
-A coś się stało?-udałem, że mnie to nie ciekawi, a tak naprawdę korciło mnie, żeby mama mi powiedziała
-Jej rodzice zostali zamordowani przez poderżnięcie gardła. Layla była jeszcze taka młoda, a Lu miała dopiero 10 lat. Od tamtego czasu Lu zarabiała jako biznesmenka w firmie rodziców. Ale ona była inteligentnym dzieckiem więc szybko firma stała się powszechnie ceniona. W wieku 11 lat zaprzestała się uczyć w szkole, bo wolała utrzymać posiadłość swoich rodziców. Wiem, że twoja siostra uczyła ja wszystkiego od początku. Więc powinna studiować, ale na razie jeśli nie przejdzie wszystkich klas liceum, to nie będzie mogła pójść na studia i nie będzie mogła prowadzić interesów. Więc jak na razie wiesz dlaczego masz być dobry?-zapytała podnosząc prowokująco ładnie wydepilowaną brew do góry
-Tak-skinąłem głową

------------------------

Niedziela 8.30 Lotnisko Mangolia
Lucy

Siedziałam na plastikowych krzesłach w poczekalni. Były tanie niewygodne, ze praktycznie co chwila wierciłam się próbując znaleźć najbardziej wygodną pozycję do siedzenia. Jak tylko wrócę do domu to powiem, żeby wywaliły te krzesła jakimiś wygodniejszymi.
Z moich gorących myśli wyrwał mnie głos dobiegający z głośników
-" Samolot InterCity wylądował. Pasażerowie proszeni są o wychodzenie po kolei  z samolotu, a odbierających prosimy o zachowanie cierpliwości!"
Popatrzyłam na kartkę i sprawdziłam czy  samolot InterCity w którym siedzi ten cały Natsu jest o tej godzinie.
Pełna radości podskoczyłam na górze, a moją twarz ozdobił szczery uśmiech.
---------------
Rozpoznałam go nie po tym, ze mi podawano jak wygląda-bo mi wg nie podano-ale po tym, że jest podobny do swojej matki-Hanny 
Miał różowe kolczaste włosy, zielone tęczówki, prosty nos, pełne usta, mocny podbródek, i wysokie kości policzkowe. Identyczna kopia Hanny. Ubrany był w czerwone rurki, czarną bluzę i czarne conversy.
Gdyby nie to, że nie lubiłam Rena powiedziałabym, że jest do nie go podobny.
Pokręciłam głową i podeszłam do niego szybkim krokiem. Gdy byłam jakiś metr od niego zauważyłam, że ma blizną na szyi i trzy kolczyki w prawym uchu.
-"Szkolny przystojniak"-pomyślałam i trochę zwolniłam kroku.
Stał do mnie odwrócony plecami więc mogłam go zaskoczyć. Podeszłam cicho do niego i tak właśnie nasza znajomość się zaczęła.
-To ty jesteś Natsu ?-na dźwięk swojego imienia wyprostował się i szybkim ruchem głowy pokiwał twierdząco
-Tak-skinął głową
-Ja jestem ...

Natsu

- ... Lu-powiedziała dziewczyna uśmiechając się lekko-Masz jakieś bagaże?-zapytała nie pospiesznie
-Tak-skinąłem głową
-To weź je ze sobą-usłyszałem jakby przez mgłę. Moją uwagę przyciągnęła ta dziewczyna.
Była wysoką- ponad metr osiemdziesiąt-szczupłą, o dużym biuście i bardzo atrakcyjną blondynką. Miała blond włosy, czarne oczy, z daleka podobne do czekoladowych, mały nosek, pełna usta przypominające  krwiste serduszko i duży biust. Ubrana była w krótkie, czarne szorty, czerwoną bluzkę na ramiączkach i czarną, sięgającą do biustu kurtkę z ćwiekami. Miała na sobie długie, czarne conversy.
Dziewczyna odwróciła się do mnie plecami
-"Typ popularnej dziewczyny"-pomyślałem i się zarumieniłem spoglądając na jej kusząco jędrny tyłek. Zarumieniłem się lekko gdy tam spojrzałem.
Spojrzała na mnie tymi czarnymi oczami i patrząc na moją zarumienioną twarz. Zrozumiała o czym pomyślałem
-Masz chorobę lokomocyjną?-pokiwałem przecząco głową
-To dobrze-powiedziała wskazując na motor
-A gdzie będą moje bagaże?-zapytałem
-Elfman je weźnie-powiedziała
-Kto to Elfman?
-Dowiesz się w swoim czasie-powiedziała podając mi kask
Już po chwili pędziłem na motorze

-----------------

Mam nadzieję, ze rozdział się podoba. Proszę komentować!

PS: Dedukuję ~MarryLay