Witam was kochani. Ten One-shot dedykuję Izie Kocoj. Mam nadzieję, że się spodoba ^^
400 lat temu nad wspaniałym niebioskłonie spotkały się dwie dusze. Jedna zła, druga dobra. Patrzyły na siebie przybierając ludzką postać. Uśmiechając się wyciągali do siebie ręce, ale nie dane było im poczuć dotyk tej drugiej osobie. Rozpłynęli się tuż przed wypowiedzeniem tych dwóch symbolicznych słów. Spadli w otchłań samotności powoli zapominając o sobie ...
Słowa padające z ust twoich jest tak jak melodia dla mych uszu. Jednak twój krzyk rani moje uszy i melodia powoli przestaje grać ...
Dokładnie 400 lat temu pojawił się na ziemi kult "Smoczego Elementu". Ludzie jego byli zwolennikami smoków. Wierzyli, że to co dzieje się na ziemi odpowiada kaprysom Smoczych Potomków. Jednak to nie był jedyny kult na ziemi. Blisko nich pojawił się drugi kult. Kult "Boskiego Elementu". Ludzie jego byli przeciwieństwem ludzi z kultu "S.E ( Smoczego Elementu )". Nienawidzili Smoków i zabijali je kiedy je napotykali. W końcu pomiędzy kultami wybuchła wojna, w której ucierpiały pewne dwie kobiety. Nie były, ani zwolenniczkami "S.E" ani " B. E ( Boskiego Elementu ) ". Były to istoty zapomniane składające kontrolę nad wszystkim co dobre i złe. Jednak zostały potępione, bo uległy istocie ludzkiej. I tak gdy rozpoczynała się wojna one poczęły. Urodziły przecudne dzieci. Jedna z nich urodziła chłopca, a druga dziewczynkę. Ponieważ przy porodzie umarły,a świadkiem ich śmierci była Bogini Hikari i Smok Neferes postanowili zgodnie rozdzielić dzieci i zabrać je do siebie, a gdy nadejdzie odpowiedni moment połączyć ich ze sobą na wieczność. Znali bowiem pewną przypowiednie, która głosiła o bogu i o smoku, którzy rozłączeni przez dwie istoty pokochali się i żyli wiecznie. Jeszcze przed odejściem Bogini Hikari nadała chłopcu imię Zeref,a Smok Neferes nadał dziewczynce imię Lucy.
Dzieci dorastały w niewiedzy. Miały beztroskie życie bez żadnych zmartwień czy przykrości. Mogłoby się wydawać, że w ich życiu nie działo się nic nadzwyczajnego, jednak spostrzegawcza osoba mogłaby zauważyć jak oboje o tej samej porze wychodzą ze swoich domów i obserwują księżyc i gwiazdy wypowiadały magiczne słowa
Taniec twój uśpi bestię.
Ból będziesz odczuwać taki sam jak twoje przeciwieństwo.
Taniec w dniu smoczej pełni połączy nas i uzależni i nikt i nic nas nie rozerwie, aż po krańce świata
Lata mijały, a dzieci przygotowywały się do Dnia Świętej Smoczej Pełni. Był to wielki dzień ponieważ dwa kulty w tym dniu zaprzestały ze sobą walk i połączyły siły razem czcząc swoje bóstwa.
W dniu siedemnastych urodzin chłopak miał się pojawić w tym świętym dniu jako gość honorowy i przyglądać się jak obchodzą te święta inni ludzie i istoty. Siadając na honorowym miejscu przyglądał się jak kapłan wchodzi na środek i kłania się jakiemuś posągowi przedstawiającemu wysoką dziewczynę w bardzo skąpym stroju z batem w ręce z mieczem w drugiej i zakutą w kajdany. Po chwili kapłan zaczął klękać i energicznie chylić głowę w stronę posążku. Po dwóch uderzeniach serca kapłan wstał i pokiwał głową w stronę innych kapłanów i kapłanek. Nikt nie wiedział co się dzieje, ale już po chwili wszyscy ujrzeli zakapturzoną postać powoli zbliżającą się ku nim. Owa postać stanęła na środku i skłoniła się lekko posągowi. Nagle niespodziewanie kapłani w skąpych strojach zaczęli śpiewać wojenną piosenkę. Inni kapłani zaczęli z broniami wymachiwać i zataczać duże koło na około owej postaci. Jedna z kapłanek o szkarłatnych włosach odziana tylko w togę podeszła do postaci i ściągnęła jej płaszcz razem z kapturem. Oczom chłopaka ukazała się przepiękna wysoka dziewczyna o czarnych oczach, krwistych ustach i o złocistych długich włosach sięgających jej do bioder. Nagle koło nich pojawił się chłopak z różowymi włosami i wręczył złotowłosej dziewczynie miecz, bat i zakuł ją w kajdany. Wyglądała identycznie jak kobieta na posągu. Po założeniu jej kajdan odsunął się lekko i nagle zniknął z oczu widzów tak samo jak kobieta o szkarłatnych włosach. Na środku została tylko ta złotowłosa dziewczyna. Spuściła wzrok i poruszyła ręce w nic nieznaczącym geście. Śpiew kapłanów-wojowników wzmógł się i gdy dało się słyszeć uderzenia bębnów dziewczyna się poruszyła. Zakręciła się wokół własnej osi wymachując batem w powietrzu, aż dało się co dwa uderzenia serca usłyszeć świst nad głowami. Po chwili do świszczącego bata dobiegł głos kapłanek-tancerek, które zaczęły wymachiwać pochodniami. Gdy uderzenia bębnów wzmogły się dziewczyna zaczęła poruszać się jak jakaś hurysa i wymachiwała mieczem w powietrzu. Dziewczyna podrzuciła miecz do góry i ten odbił blask padającego na dziewczynę blasku księżyca. Miecz powrócił do rąk swojej właścicielki i następnie zaczął zataczać młynek. Odgłos świszczącego batu ostatni raz rozbrzmiał w odgłosach bębnów. Miecz jeszcze raz został podrzucony do góry, ale tym razem można było zobaczyć krew, która ciekła strugami. Dziewczyna ponownie chwyciła miecz w posiadanie i można było zobaczyć ranę, z której sączyła się krew. Widownia zamarła i następnie znów patrzyła jak dziewczyna wyrzuca po raz ostatni miecz do góry. Bat tak samo wzleciał do góry oplatując miecz jak wąż. Miecz wbił się w ziemię tuż koło nóg Zerefa. Teraz wszyscy zamarli i patrzyli jak Zeref zareaguje. Ale on tylko się uśmiechnął i z miecza przeniósł wzrok na dziewczynę, która patrzyła teraz na Księżyc. Blask księżyca omiótł ją całkowicie tworząc coś na podobieństwo do poświaty. Dziewczyna poruszyła się i zaczęła śpiewać na głos:
Zajrzyj w niebiosa, otwórz je na oścież...
Poprzez poświatę wszystkich gwiazd na nieboskłonie...
Pozwól im siebie poznać poprzez mnie...
O Tetrabibliosie...
Jak ta, która gwiazdami włada...
Uwolnij swą postać, swą wrogą bramę...
Niech 88 znaków zabłyśnie...
UROMETERIA!
Nagle wokół dziewczyny pojawiły się planety i gwiazdy i wycelowała w Księżyc. Planety dosięgły go. Wszyscy patrzyli teraz co się stanie.
Księżyc jakby się usuną i runął na ziemię wprost na dziewczynę. Jednak nie zgniótł jej tylko zaświecił większym blaskiem i rozpłynął się. Na niebie była tylko wielka pustka. Ale nagle oczy dziewczyny wziosły się ku niebu i z jej ust wyleciało coś na podobieństwo ognia, ale bardziej przypominał deszcz gwiezdnego pyły. Gdy ogień rozniósł się na niebie pojawiły się gwiazdozbiory i "wkładały" Księżyc na swoje miejsce. Wszyscy patrzyli zaszokowani na dziewczynę, która podeszła do swojego miecza. Wyciągając go z ziemi wzniosła go w górę i zniknęła ...
Tak całkowicie.
Ale pojawiła się na środku areny nadal patrząc na swój miecz. Ta sama kapłanka która ściągnęła płaszcz, wzięła od niej płaszcz i odeszła. Wszyscy patrzyli na dziewczynę. Ta po chwili omiotła ich wszystkich spojrzeniem
-Dziękuję wam za przybycie! Mam nadzieję, że podobała wam się ceremonia Smoczej Pełni. Nazywam się Lucy i chcę oznajmić, że to już siedemnasta rocznica zjednoczenia plemion! Dziękuję i do zobaczenia za rok!-po tych słowach uśmiechnęła się i popatrzyła na Zerefa. Ten jedynie się uśmiechnął.Odwzajemniła uśmiech i rozpłynęła się w powietrzu
Widząc cię posłałam tobie serdeczny uśmiech. Wiem, że nie powinnam tego mówić, ale się zakochałam w tobie.
-No i jak Zeref`ie podobała ci się ceremonia?
-Tak i to nawet bardzo. Tak właściwie ...
-Tak?
-Tak właściwie kim jest ta dziewczyna?
-A chodzi ci pewnie o złotowłosą dziewczynę?
-Tak
-To jest dziewczyna podobna do ciebie, tylko ją wychowywał smok, a ciebie bogini
-No wiem. Ale wydaje mi się, że ją skądś znam ...
-Tego nie wiem Zeref`ie, ale jakoś nie wydaje mi się, żebyś ją kiedykolwiek widział
-Nom ... Ale czuję, że ją znam, tylko nie mogę sobie przypomnieć skąd
-Uspokój się Zeref`ie. Masz cały dzień na rozmyślania
-Tak wiem
Miłość nieodwzajemniona boli jak cholera, ale ktoś musi jej doświadczyć
-Lucy-usłyszała kogoś głos
-Kim jesteś?-zapytała przestraszona
-Ja jestem Zeref-przedstawił się chłopak
-Nie znam cię-powiedziała dzielnie
-No pewnie, ze mnie nie znasz. Ale ja cię znam-przyznał z uśmiechem
-Skąd?-zapytała jeszcze bardziej przestraszona niż wcześniej
-Nie ważne-powiedział
-N-nie w-ważne?-wyjąkała
-Tak nie ważne. A teraz mój kwiatuszku śpij-powiedział to chłopak i czymś dmuchną w dziewczynę. Ta chwilę mrugała oczami i powoli opadła na kolana
-Nie krzywdź mnie- tylko tyle zdołała wyksztusić
-Nie skrzywdzę cię-zapewnił niosąc ją coraz głębiej w ciemny las
-Nie ...-wyszeptała i jej głowa bezwiednie opadła na ramię chłopaka
-Jakaś ty piękna-wyszeptawszy to zniknął
Jednak pamiętaj miłość to magia. A magia jest wszędzie
-Gdzie jestem?-zapytała o to dziewczyna
-W moim zamku-odpowiedział jej męski głos
Dziewczyna popatrzyła na chłopaka i zlękniona zakryła się pierzyną
-Ha ha-zaśmiał się cicho i podszedł do dziewczyny
-Ależ ty głupiutka-powiedziawszy to odkrył ją
-Ej!- wykrzyknęła-Wcale nie jestem głu...-nie zdążyła zaprzeczyć, gdy poczuła jak chłopak delikatnie, ale z determinacją muska jej usta
-Co chciałaś powiedzieć?-zapytał. Teraz to dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć
-Nie ważne-powiedział to i znowu wpił się w dziewczyny usta
-Kocham cię-szepnął jej do ucha te słowa
Dziewczyna zaszokowana otworzyła szerzej usta-
-A-ale ...-zaczeła się jąkać
-Wyjdź za mnie. Proszę?-wyszeptał jej kolejne słowa. Tym razem dziewczyna uśmiechnęła się radośnie do chłopaka
-Też cię kocham!-wykrzyczała rzucając się mu na ramiona-I wyjdę za ciebie
-To fajnie-powiedziawszy wszystko znowu pocałował jej usta
Młodzi narzeczeni spędzili tę noc na pieszczotach i uprawianiu miłości
Jednak nie wiedzieli, że pewien zazdrosny przeciwnik również zakochał się w młodej Lucy.
Ale już to jest inna historia
A jak zakończyły się losy młodych ludzi? Bardzo dobrze! Teraz są szczęśliwą rodziną z malutką córeczką -Relu, malutkim synkiem-Zecy i z nowo narodzonymi bliźniętami- Zerefem i lucy
Kawaii!!! Jakie to było piękne!!! Aż się wzruszyłam!!! Kiedy kolejny One-Shot??? :D
OdpowiedzUsuń